Posłuchaj jako podcasty wersji audio:
Dawno, dawno temu…
Dziś kilka słów o masce, czyli maskowaniu i demaskowaniu samych siebie. Po co w ogóle my to robimy? Jaki ma to sens?
Pozwól, że zacznę od pewnej opowieści. Jakiś czas temu prowadziłem dość intensywny warsztat z wystąpień publicznych i elementów autoprezentacji. Na sali pojawiła się pewna osoba, która od samego początku wybijała się swoim zachowaniem z grupy – była na swój sposób nadaktywa, na każdym kroku próbowała udowodnić, że ten obszar ma już w pełni opanowany. Powiesz, co w tym złego? Na pierwszy rzut oka, nic. Takie spotkania są dla mnie zawsze niezwykle interesujące, bo to zawsze przestrzeń do wymiany doświadczeń i wspólnego nauczenia się czegoś nowego w danym obszarze. Jednak z godziny na godzinę dostrzegałem, że ta osoba mimo, iż jest bardzo aktywna męczy się własnym zachowaniem. Zastanawiałem się, co może być tego przyczyną.
Magiczna maska!
Postanowiłem dać jej przestrzeń do skonfrontowania z grupą własnej energii, ale już w roli prelegenta. Kiedy zaczęła „występować”, zauważyłem, jak bardzo ogromnym wyzwaniem jest dla niej to działanie. Ewidentnie nie była w tym sobą. Zatrzymałem „występ” i przekazałem jej zwykłą, plastikową maskę. Poprosiłem o to, by zaczęła ponownie, jednak pamiętając o tym, że widzimy tylko i wyłącznie jej oczy. Stała się rzecz niezwykła, osoba, która jeszcze przed chwilą „potrzebowała snickersa”, bo w pełni nie była sobą, teraz uspokoiła swój ton, co nie oznacza, że był nudny – on był w końcu jej! Prawdziwy! Kiedy zakończyła swój pełny autentycznego podejścia „występ”, otrzymała brawa i owacje na stojąco.
Co ta sytuacja mówi o zakładaniu maski?
- Nie jesteś sobą.
- Twoja fałszywa energia ma prawo męczyć innych.
- Konsekwencją braku Twojej prawdziwej obecności jest odwzajemnienie braku obecności przez otoczenie.
- Z czasem permanentna maska zabiera Ci naturalną, zgodną z Tobą pewność siebie i podświadomie mówi: Hej, nie szanujesz się już…więc nie masz w sobie wartości.
- Ten zabieg kosztuje Cię sporo energii, bo jeden nieprzemyślany ruch i następuje zdemaskowanie przez innych.
- Powyższe elementy niestety można mnożyć i mnożyć.
Zacznijmy od przyczyny…
Skąd się to wszystko bierze?
To dość proste! Chcemy osiągnąć swój cel, być częścią danego otoczenia, w którym przyszło nam pełnić określoną rolę. (potrzeba przynależenia, akceptacji) W towarzystwie maska może oznaczać lęk przed odrzuceniem grupy. Kiedy zakładasz maskę na przykład podczas rozmowy kwalifikacyjnej, zapewne obawiasz się, że w innym wypadku nie zdobędziesz tej pracy.
Teraz zobacz! Jedna i druga sytuacja wiąże się z KONSEKWENCJĄ. To co jest głównym, często nieuświadomionym motorem do tego, by założyć niewygodną maskę jest konsekwencja nieotrzymania angażu, odrzucenia przez grupę znajomych itp. Taka wizja rozwoju sytuacji może dać Ci mocnego kopniaka w dół, w postaci informacji typu:„wiesz co, jesteś do bani, coś jest z Tobą ewidentnie nie tak”. Czyli szykuje Ci się widmo pozornej, wewnętrznej porażki, z którą przecież trzeba będzie się jakoś rozprawić. Stąd lepiej pójść na skróty i zagrać. Ta gra, choć niełatwa, w pewnym sensie opłaci się, bo widownia w postaci przyszłego szefa, czy grupki znajomych uwierzy i uświadomi Ci, że jesteś the best. Uff! Na szczęście! Można dalej spać spokojnie.
Wiej, gdzie tylko możesz!
Nie uważasz, że to ucieczka? Ucieczka przed prawdą o sobie, takie trochę nieprzyznawanie się do własnej osoby. Czy jest to wygodne? To bardziej bycie wygodnym dla kogoś. Ale dla samego autora maski nie ma tu nic wspólnego z czymś wygodnym. To bardzo podstępne, bo na początku może nawet sprawiać pewną satysfakcję. Dlaczego? Bardzo szybko otrzymujesz informację zwrotną od kogoś, że jesteś ok, że wszystko jest w porządku! Bo dla tej osoby jesteś osobą wygodną, zgodną z jej oczekiwaniami. Stajesz się kameleonem… Ale po zdjęciu maski możesz odczuwać niezdefiniowany dyskomfort. Przecież udało Ci się osiągnąć dany cel, ale Twoje wnętrze zaczyna się buntować i komunikować, że naciągasz mięsień prawdy o sobie, a co jeśli ją totalnie stracisz? Jaka będzie Twoja tożsamość?
Perspektywa dziecka
Wracając do opowiedzianej przeze mnie sytuacji z warsztatu, ta plastikowa maska, a dokładnie założenie jej przez tę osobę spowodowało, że wszyscy na sali zaczęli się śmiać, włącznie z osobą, która tę maskę zakładała. Spróbowała czegoś zupełnie poza schematem działania, w którym to stajesz na środku i zaczynasz występować, a tu włożyła białą, plastikową maskę. To miało ogromne znaczenie, bo pozwoliła sobie na wygłup, wręcz to wyjście z roli „pani wszechwiedzącej” dało jej przyzwolenie na popełnienie błędu i porządny dystans do tego, co tu się na tej sali wyprawia. Bezcenny obraz!
Wiesz, kto by tak zrobił bez chwili zawahania? Dziecko! Dziecko, które zwyczajnie nie udaje. Jest w swoim bezpośrednim zachowaniu, choć nieświadomym, bardzo odważne. Ma gdzieś ocenę Pani Bożenki, czy Prezesa Piotra.
Wchodząc w wiele ról, które mają przynieść nam konkretne pozytywne konsekwencje, często zapominamy o sobie, o tym, że możemy to zrobić trochę inaczej, ale jednak w zgodzie ze sobą.
Niesamowite jest to, jak wyzwalające może być wychodzenie ze schematu noszenia maski permanentnego sukcesu, bezkompromisowej odwagi, czy przymusowej nieomylności.
Czego potrzebujesz, by zacząć?
Systematyczności, cierpliwości, dania sobie czasu!
Metoda małych kroków sprawdzi się tu doskonale!
Wypróbuj!
Etap świadomości:
- Będąc w jakiej roli czujesz, że zakładasz maskę?
- Co może być tego przyczyną? Jakich „pozytywnych” konsekwencji oczekujesz, dzięki masce?
- Czego się w tej sytuacji najbardziej obawiasz?
- Jak częste zakładanie maski w tej sytuacji oddziałuje na Ciebie?
- Jaka Twoja prawdziwa wartość może okazać się w tej roli cenniejsza od sztucznej maski?
Etap doświadczania:
- Przy najbliższej, podobnej sytuacji celowo nałóż maskę, ale obserwuj swoje zachowanie. Jak działa wtedy Twój umysł, ciało? Czy potrafisz słuchać? A może masz już gotową odpowiedź przed zadaniem pytania? Jak reaguje na to otoczenie? Zapisz wnioski.
- Następnie w kolejnej, podobnej sytuacji wyłącz tryb maska, nie oczekuj, nie naddawaj, podjedź neutralnie do ewentualnej oceny Ciebie przez innych, nie skupiaj się na konsekwencji, bądź. Co się zmieniło? Jak się z tym czujesz? Jaka była reakcja otoczenia? Zapisz wnioski.
- Kiedy przyjdzie okazja trzeciej sytuacji spróbuj osiągnąć swój cel, akcentując w niej jedną ze swoich zgodnych ze sobą wartości, bez maski. Niech ta wartość stanie się narzędziem do osiągnięcia celu. Zaobserwuj, jak o tym mówisz? Jak słuchasz? Co jest wtedy dla Ciebie ważne? Jak odbiera to otoczenie. Jak się z tym czujesz, kiedy akcentujesz tę wartość? Zapisz wnioski! :)
Cel życia bez maski?
Proces zdejmowania maski uczy nas uważności na siebie, samoświadomości, stawiania odpowiednich granic, czyli asertywności. Podany przeze mnie jeden ze sposobów może stać się inspiracją do Twojej zmiany na rzecz wzmocnienia szacunku do siebie!
A Ty? Pamiętasz o tej formie szacunku? :)