Dziś słów kilka o perspektywie, a inaczej…o punkcie widzenia.

Mówi się, że punkt widzenia, zależy od punktu siedzenia! Jestem w stanie potwierdzić to stwierdzenie, używając podmiotów teatralnych. Ale może zacznijmy od początku!

Co to takiego ta perspektywa?

Wyobraź sobie postać, która rozpoczyna swoje życie i w toku egzystencji poznaje, uczy się i doświadcza. To nowi ludzie, zachowania, sytuacje, które pojawiają się na drodze tejże postaci. Z każdym z tych elementów postać ta ma określone zależności. Poznaje ludzi wspierających jej osobę, ale też niejeden człowiek dał jej w kość, tak samo z sytuacjami, w których (no dobra, nadajmy imię tej postaci, może Basia :) ) owa Basia osiąga zamierzony przez siebie cel, bądź czas nie sprzyja jej działaniom.

Opisana powyżej treść to nic innego jak połączenie teorii z praktyką życia. Nasza bohaterka podczas swojej wędrówki wrzuca do wyimaginowanego plecaczka doświadczeń wszystkie te elementy. Im ich więcej, tym większy zasób jej plecaka, z którego może korzystać w każdej chwili, bo zawsze ma go ze sobą.

Plecaczek doświadczeń to złoto!

Perspektywą zatem staje się opisany przeze mnie wyimaginowany plecaczek doświadczeń, dzięki któremu widzimy więcej, dalej. To znowu daje nam szerszy obraz, dystans do drogi i pozwala na wykonanie ruchu w sposób bardziej zgodny z naszymi wartościami.

Punkt widzenia, jak jazda samochodem.

Zdarzyło Ci się prowadzić samochód w trudnych warunkach pogodowych, kiedy np. była porządna ulewa, bądź mgła otworzyła przed Twoją drogą mleczną krainę? Co wtedy się dzieje? Masz ograniczony punkt widzenia. Jak się z tym czujesz? Nie jest to do końca komfortowe doświadczenie, w szczególności, gdy czas pogania. Wtedy zazwyczaj jedziesz na tak zwanego „przyczajonego kota”, czyli w wytężonej uważności, napięciu działasz tak, by w każdej chwili móc wyhamować. Dodajmy do tej sceny kurczący się czas…no na pewno on nie pomaga – dochodzi stres, wizja pt.”co jak nie zdążę, nic nie mogę zrobić, nie przyspieszę” – mętlik przyspiesza i przyspiesza, a emocje sięgają zenitu – rodzi się wtedy lekka bezsilność i walka z czasem, myślami – sobą.

Jest to oczywiście moja analogia do ograniczonej perspektywy, której często towarzyszy syndrom przebodźcowania. Imperatywnem do tego, by taka sytuacja miała miejsce jest często moment podjęcia decyzji, wyboru, podczas gdy czas nie jest naszym sprzymierzeńcem. Twoim zadaniem jest wybrać, między czymś, a czymś, nie masz za wiele przestrzeni czasowej. Powiedzmy – dzień. Dużo? To zależy od tego, jak na to spojrzymy i w jaki sposób wykorzystamy ten dzień.

Decyzja z tykającym czasem

Twoim zadaniem jest zdecydowanie, czy zapisujesz się na kurs, który możliwe, że będzie ci potrzebny, ale wiesz także – nie jest on tani. Masz czas do 20:00. Po upływie czasu, kurs kosztować będzie trzy razy więcej. Możemy powiedzieć – błaha sytuacja. Ale! Zaraz, zaraz! Co robisz? Masz kilka godzin na dezycję. Mija pierwsza godzina, druga, trzecia, a Ty „dumasz”. Specjalnie użyłem tego dziwnego słowa – dumasz, czyli myśl o podjęciu decyzji jest z Tobą cały czas, ale figuruje ona na zasadzie jednego, niezmieniającego się pytania „zrobić ten krok, czy nie?”

Mijają kolejne godziny, nie czujesz dużego postępu w sprawie decyzyjności, ale pojawia się frustracja, rozdrażnienie. Bo ile można mielić ten temat? Pozostała godzina…zaczyna się etap pt. bezsilność i totalny korek w głowie. Po tak długim czasie „dumania” – czujesz zmęczenie, obrzydzenie tym tematem, nie widzisz już żadnego sensowego rozwiązania, a zegar tyka…

Czy teraz widzisz zgodność tego przykładu z opowieścią o kierowcy, który jedzie autem w porządną mgłę?

Naciągnięty mięsień mentalny

Błaha sprawa stała się przyczyną frustracji, rozdrażnienia, bezsilności, mętliku w głowie. Tak samo błahe jest przytrzymanie szklanki pełnej wody przez krótką chwilę, następnie odłożenie jej, później powrócenie do ponownego przytrzymania. Czy Twoje mięśnie odpowiedzą na to działanie zakwasami? Raczej nie! A jak powiem Ci, by szklanka z wodą trzymana była przez Ciebie stale przez 8 godzin? Tu mięśnie podniosłyby alarm.

Identycznie sprawa ma się z podjęciem decyzji. Kiedy ciągle trzymasz uwagę określonego tematu, a uwaga ta nie posuwa Cię do przodu przeciążasz swój mięsień woli i decyzji. Na dodatek nie robisz tego w sposób konstruktywny, czyli akcja „nie idzie” do przodu.

Łap przestrzeń!

Poszerzenie perspektywy daje Ci możliwość zobaczenia stojącego przed Tobą wyzwania z różnych stron, odległości, dzięki czemu łapiesz dystans, generujesz więcej możliwych rozwiązań danej sytuacji, masz przestrzeń do skorzystania z wyimaginowanego plecaczka doświadczeń. To niebywale celna droga do tego, by podjąć zgodną z sobą decyzję.

Często w sytuacji, kiedy mamy ograniczone pole widzenia szukamy porad, chcemy przenieść odpowiedzialność za finał i ewentualne konsekwencje. Sęk w tym, że tak jak pasażer nie ma pod nogami hamulcy i gazu, których mógłby użyć, w momencie gdy nietrafnie doradziłby kierowcy walczącemu z mgłą, tak samo osoba narzucająca Ci swój punkt widzenia i rozwiązanie określonej zagwostki nie jest ekspertem od Ciebie, Twoich przekonań, czy wartości, nie zna w pełni zawartości Twojego wyimaginowanego plecaczka doświadczeń.

Wracając do początku!

Wracając do pierwszych słów tego artykułu. Zgadzam się ze stwierdzeniem, iż punkt widzenia zależy od punktu siedzenia – spróbujmy przełożyć to na podmioty świata teatru.

Teatr ma w sobie trzy ważne perspektywy:

WIDZA, AKTORA, REŻYSERA

Każdy z tych punktów widzenia ma inne funkcje.

1.Reżyser kreuje plan i strukturę działania.

2.Aktor odgrywa działanie.

3.Widz obserwuje. Podmioty te choć różne, wpływają jedno na drugie. Bez reżysera nie byłoby działania aktora, a bez tego widz niemiałby co oglądać.

W powyższych trzech perspektywach zawarty jest genialny mechanizm, który może nauczyć nas nowego sposobu na wyzwania:

I.Pozwól sobie zobaczyć własną barierę z punktu widza – zaobserwuj swoje zachowanie. Opisz, jak to wygląda z tej perspektywy. Etap obserwacji i świadomości

II.Przejdź do wypróbowania wielu wariantów rozwiązań, jak aktor na scenie podczas próby. Nie uciekaj od popełniania błędów, im więcej ich zrobisz, tym bardziej wyrobisz w sobie odporność i elastyczność, w razie niezapowiedzianego zwrotu akcji. Etap próby, doświadczania i błądzenia

III.Zbierz w jedną całość teorię i praktykę, czyli świadomość i doświadczenie. Teraz przyszedł czas na wypracowanie przez Ciebie planu, scenariusza rozwiązania – wyreżyserowania sytuacji. Już wiesz, co się sprawdza, a co nie sprzyja Twoim celom. Etap kreowania

PS. Tak jak podczas spektaklu może dojść do nagłej zmiany sytuacji (bo twój partner sceniczny zapomni tekstu), tak samo w życiu. Ale dzięki etapowi próby, błądzenia i doświadczania wiesz już, co zrobić w momencie, gdy dojdzie do pomyłki – masz w sobie tę elastyczność!

A jak jest z Twoim punktem widzenia?

Widzisz trasę, czy raczej szukasz gotowych porad, by na autopilocie osiągnąć cel?

Posłuchaj jako podcast w wersji audio: