O czym dziś? Pomówimy o szczęściu, byciu osobą szczęśliwą, poczuciu szczęścia. Ten temat, podobnie jak obszar pewności siebie jest na ogół wszystkim dobrze znany. To słowo, które powszechnie nie budzi w ludziach motywacji do działania, czy zmiany. Tak jak z pewnością siebie, wszyscy o tym mówimy, pięknie teoretyzujemy – tu jesteśmy ekspertami, ale do praktyków nam troszkę daleko. No bo trzeba zrobić krok, aa bo nie ma na to czasu, bo jest jeszcze tyle spraw do ogarnięcia, a przecież mój pękający w szwach harmonogram nie uwzględnia czegoś takiego, jak refleksje na temat mojego poczucia szczęścia? Zgadzasz się z tym? Weź do ręki swój kalendarz i sprawdź, czy masz w nim zapisane przypomnienie o pracy na rzecz szczęścia, albo innego tematu, który dotykałby obszaru samoświadomości.

Rolka z Youtube’a

Ostatnio wpadła mi rolka z YouTube, w której to prowadzący ją chłopak, chodził po ulicach Warszawy i pytał: „Czy jest Pani szczęśliwa? Czy jest Pan szczęśliwy?” Odpowiedzi były bardzo różne: od krótkiego „tak”, po „tak, bo mam fajnych ludzi wokół siebie”, „nie”, „nie, bo nie osiągnąłem w życiu tego, o czym zawsze marzyłem”, ale często pojawiały się stwierdzenia pt. „w sumie to nie wiem, może tak, ale to nie do końca, trudne pytanie”.

Swoją drogą to bardzo ciekawy sposób, by zachęcać ludzi do zatrzymania, refleksji i ewentualnego kroku. Podoba mi się też sam sposób, nie jest to eksperyment dla tych osób zaplanowany typu: zapraszamy określoną liczbę do określonego miejsca i będziemy zadawać im pytania.

Tylko zagadujemy ludzi, którzy są właśnie w tym momencie w pędzie, kołowrotku działań, z różnymi emocjami, nastawieniami, doświadczeniami danego dnia. I nagle – STOP, dochodzi do zatrzymania i wybicia choć na chwilę z pełnionej roli.

Rzeczywistość lekiem na szczęście?

Czy w tych czasach można w ogóle mówić o szczęściu? Inflacja idzie w górę, sytuacja staje się jeszcze bardziej niepewna, media mówią o niekorzystnej prognozie przyszłości, do tego dochodzą problemy życia codziennego, pęd, bodźce, pożeracze czasu, które stale walczą o naszą uwagę. Gdzie w tym wszystkim człowieku ja mam odnaleźć czas na szczęście. Z konia spadłeś?! Czy co?

Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość – co wybrać?

Zanim rozprawię się z definicją szczęścia, dotknę tematu perspektywy: przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Perspektywa ta jasno pokazuje, w jaki sposób pojmujesz szczęście i jak to wpływa na Twoje działania.

Przyszłość

Szczęście utożsamiane jest w większości z przyszłością. Wyjaśnić to można w prosty sposób. Wykonujesz daną rolę, by osiągnąć określony cel w przyszłości. A osiągnięty cel wiąże się z sukcesem i wzrostem poczucia szczęścia, więc jak teraz powiem Ci, że przyszłe szczęście nie ma sensu to jeśli Cię do tego przekonam – Twoja motywacja do aktywności spadnie, bo stracisz z oczu marchewkę, za którą biegniesz. „Jak już będę miał to… to w końcu będę szczęśliwy”. Potem: „ale jak będę miał jeszcze to i tamto, to naprawdę będę już szczęśliwy”.

Osiągasz ten cel, ale szczęście trwa przez chwilę i znowu czujesz niedosyt i wracasz na tory walki. Powyższy przykład pokazuje, jak trzymanie się wyłącznie perspektywy przyszłości w temacie szczęścia wprowadza nas w kołowrotek działań, w którym biegniemy by osiągnąć to szczęście.

Przeszłość

Kolejną perspektywą jest przeszłość. Jak często o niej myślimy przez pryzmat szczęścia? Przeszłość daje dwie dość skrajne funkcje: wspierającą, bądź ograniczającą. Ta druga wynika z kurczowego trzymania się wyłącznie celu, którego brak osiągnięcia oznacza porządną porażkę i zostawia w nas niesmak i spięcie na przyszłość. Przeszłość wspiera Twoją motywację do działania na rzecz szczęścia, jeśli z przeżytych doświadczeń potrafisz wyciągnąć jasną i konkretną naukę, sposób, który ułatwia Ci drogę do celu. Ale za tą funkcją kryje się także mała pułapka. Tu także bardzo łatwo wpada się w kołowrotek pt.: „co jeszcze muszę zmienić, by w przyszłości osiągnąć na pewno ten sukces i być osobą szczęśliwą”. Taka forma także doprowadza do spięcia, braku dystansu i przemocowego traktowania swojej siły woli, bo muszę to zdobyć i wtedy na pewno będę szczęśliwy.

Teraźniejszość

Pozostaje nam jeszcze opcja numer trzy, czyli teraźniejszość. Ciężko z tą perspektywą utożsamić poczucie szczęścia, jeśli stale gonisz za marchewką, która kpiąc z Ciebie ucieka. Teraźniejsze podejście do szczęścia, choć niełatwe, daje największą satysfakcję i wpływa na bardziej świadome, zgodne z nami działanie. Bo raptem, nie musisz sobie oraz komuś niczego udowadniać, w końcu robisz to z pełną zgodą, bo chcesz i masz do tego dystans, tu nie ma mowy o spięciu, a potem o przeciążeniu.

Mieć, czy być?

Jak osiągnąć szczęście? Mieć, czy być? Odwieczne pytanie. Bo jak nie masz, to nie jesteś… Tu schematyczne myślenie działa bardzo podobnie, jak w kwestii pewności siebie. Kiedy nie masz super fury, wypasionego fona, markowych ubrań, luksusowego domu i mega rodziny to na bank nie jesteś pewny siebie i tym bardziej nie jesteś szczęśliwa.

Taką łatkę bardzo łatwo komuś przypiąć i zmobilizować, go do tego by rzucał wszystko i naprawiał to oczekiwanie. A spróbuj odnaleźć pojęcie szczęścia nie utożsamiając go z czymkolwiek, co masz, a bardziej tym, kim DLA SIEBIE jesteś. Powiesz, że to pierwszy sposób do legalnego egoizmu?

Energia!

Sęk w tym, że szczęście to energia. Jeśli zapomnisz o wybudowaniu w sobie magazynu własnej energii szczęścia, która będzie przede wszystkim dla Ciebie ważna, nie zdołasz się nią wymienić z innymi, no bo czym? Stąd teraz w modzie jest wymiana nie własną, zgodną z sobą energią, a ambicją, oczekiwaniami, które przez przypadek znalazły się w tym magazynie i wymuszają pierszeństwo, przez co w relacji z drugą osobą dochodzi do wielu spięć. Bo wspólnie bierzecie udział w wyścigu, który nie ma wyreżyserowanej mety.

Zmiana? Jak?

Ale schemat ten można zmienić. Wystarczy szczypta systematyczności, zaangażowania i cierpliwości. Zacznij od zmiany myślenia od mieć do być i to być DLA SIEBIE. Na początek wystarczy 10 min każdego dnia, kiedy tak jak to wyżej robił Pan z YouTube’a zatrzymujesz się i w pełnej uważności w perspektywie teraźniejszej ogarniasz swoje BYĆ, po to by wybudować magazyn swojej energii. .

Nowy nawyk!

Dzięki temu zadaniu uczysz się nawyku zwracania uwagi na drogę i tego, gdzie dla siebie w tej drodze jesteś, a nie wyłącznie na celu. Spróbuj skupić się na auto-wdzięczności to ona jest porządnym budowlańcem magazynu Twojej energii. Ten budowlaniec za jakiś czas przyprowadzi na plac budowy swojego dobrego kolegę: auto-szacunek, ten to dopiero ma dobre CV i zna się chłop na rzeczy!

Szczęście jest tam, gdzie jesteś sobą i jest Ci z tym zwyczajnie dobrze. Masz w sobie dystans, co nie oznacza, że zapominasz o przyszłości. Ale zaczynasz się jakby spieszyć powoli, we własnym tempie. :) Oto moja definicja omawianego przeze mnie szczęścia.

Co Ty na to?